Świat na pograniczu totalnej konfrontacji? Świat na pograniczu wojny?
Wielu polityków, między innymi polski premier, tego się obawia. "Konfrontacja między Izraelem a Iranem zmierza w kierunku regularnej wojny w regionie, która może zdestabilizować cały świat. Od II wojny światowej nie byliśmy tak blisko globalnego konfliktu" – napisał w mediach społecznościowych Donald Tusk. Czy podobnie myśli Donald Trump? Trudno wyrobić sobie zdanie, bo dość spontanicznie popiera Izrael, a nawet zachęca do kolejnych ataków. Gdyby, a nie jest to wykluczone, konflikt eskalował, Trumpa można uznać wręcz za akuszera wojny na Bliskim Wschodzie. Szaleństwo?
Przecież taki konflikt może zdmuchnąć aktualny porządek, w tym plany inwestycyjne Amerykanów w regionie. Czyżby Trump tego nie rozumiał? A może to jakaś gra o przewrotnej logice, podobna jak w wypadku konfliktu w Ukrainie? A może to jeszcze coś innego; nieudolność i niekompetencja na szczytach amerykańskiej polityki? Byłby to dramat, bo gospodarze Białego Domu od dekad pełnili rolę gwarantów światowego pokoju. Ale to mogło się zmienić. Może jesteśmy tego procesu świadkami.
Ale co tam my! Z jeszcze większym zdziwieniem patrzy na to wszystko wyborca amerykański, któremu obiecano wygaszenie światowych konfliktów, a nic takiego się nie dzieje. Te dni są kluczowe dla pokoju na Bliskim Wchodzie. Eskalacja, albo wyciszenie. O tym wszystkim piszemy na stronach rp.pl. Czytajcie.