Cześć,
W czasie pandemii kupiliśmy z mężem gogle VR (dokładnie Oculus Quest II gdyby ktoś chciał sprawdzić jak to wygląda). Sprzęt jest ze mną do dziś i jest moim sposobem na jakikolwiek ruch, kiedy nie mam za bardzo sił i ochoty.
Nie trzeba wychodzić z domu.
W grze lecą na Ciebie kolorowe kulki, które musisz uderzać, więc nie ma czasu zastanawiać się ile do końca treningu.
Dodatkowo leci fajna muzyczka.
To wszystko sprawia, że zebrać się na trening z VRem jest mi łatwiej niż zebrać się na trening na rolkach.
Śmieszne jest tylko to, że na drugi dzień mam zakwasy... po uderzaniu w powietrze |