Środa, 9 lipca 2025
dziennikarz naukowy Wyborczej
 
W lipcu 1997 r., akurat wtedy, kiedy zaczynałem pracować jako dziennikarz, Polskę nawiedziła powódź tysiąclecia. Jej sprawcą był tzw. niż genueński. Potem podobny cyklon wywoływał u nas powodzie m.in. w 2010 i ub. roku. Podobny buszuje nad nami obecnie. Synoptycy nazwali go "Gabriel".

Niż genueński powstaje nad rozgrzanymi wodami Morza Śródziemnego, kiedy napływa tam chłodne powietrze z północy. Zrodzony z różnicy temperatur i dużej wilgotności powietrza niesie ogromne ilości wody i energii. Jeśli powietrze pachnie wam dziś śródziemnomorsko – choć jak na lato jest raczej chłodne – to już wiecie dlaczego. Na głowy pada nam woda z Morza Śródziemnego.

"Gabriel" za nic ma sobie prognozy i porusza się nieco innym torem, niż przewidywano. Dzięki temu – jak pisze nasz specjalista od pogody Krzysztof Drozdowski – tym razem niż genueński ledwie nas muska. I oby tak zostało.

Wody – ale nie ulewnych opadów! – bardzo nam potrzeba. Od zimy mieliśmy bowiem suszę. Dobrze, że choć wielka fala upału, która przetoczyła się w czerwcu nad Europą Zachodnią i mocno podgrzała m.in. Morze Śródziemne, nas w zasadzie ominęła.

Rozchwialiśmy klimat tak bardzo, że pogoda na sterydach to już norma. Jak się przed nią bronić? M.in. dbając o drzewa. Rząd jakby tego nie rozumiał i ustami swojego rzecznika zapowiedział właśnie ich łatwiejszą wycinkę.

"Wielkie, okazałe drzewo można ściąć w kilka minut. Ale ile czasu potrzeba, by nowo posadzone urosło do takich rozmiarów?" – pyta retorycznie Aleksander Gurgul. Odpowiadam: 100, albo i 200 lat.

Szczęśliwie życie nie składa się z samych katastrof. Przepraszam za prywatę i gorąco polecam własną rozmowę z holenderskim chemikiem prof. Bernardem Feringą, który w 2016 r. dostał Nagrodę Nobla za stworzenie nanobotów. Polecam nie tylko dlatego, że wywiady z noblistami są jeszcze rzadsze od samych Nobli.

Prof. Feringa, syn rolnika, który marzył, żeby zostać na gospodarstwie, zaraża energią i entuzjazmem. Rozmawiając z nim, czułem się podobnie jak wtedy, kiedy relacjonowałem lądowanie Pathfindera – pierwszego łazika NASA na Marsie. Pathfinder wylądował na Czerwonej Planecie w lipcu 1997 r., tuż przed początkiem naszej powodzi tysiąclecia. Ależ się miało wtedy marzenia. Świat miał być już tylko lepszy.
To dzięki osobom, które subskrybują Wyborcza.pl, możemy tworzyć nie tylko ten newsletter, ale też reportaże, wywiady i śledztwa. Dziękujemy! Jeśli jeszcze nie masz prenumeraty cyfrowej, sprawdź aktualne promocje TUTAJ.
TEMATY DNIA
NIE PRZEGAP
PODCAST