trudno nie zapytać o termin następnych wyborów parlamentarnych. Teoretycznie: jesień 2027. A naprawdę jak będzie?
To jest pytanie zaadresowane głównie do człowieka, od którego decyzji zależy nadal większość politycznych spraw w tym kraju – do premiera Donalda Tuska. Od przegranych przez „obóz liberalny” wyborów prezydenckich Tuska w zasadzie nie ma. Nie chodzi nawet o to, że nie wypowiada się wylewnie w mediach: członkowie jego rządu i jego partii narzekają na brak kontaktu z szefem, który zamknął się w gabinecie w Alejach Ujazdowskich i w bardzo wąskim gronie układa jakiś plan gry na nadchodzącą kohabitację – z prezydentem Nawrockim, wiadomo, ale też z zagniewanym elektoratem.
Być może Tusk pogrążony jest w lekturze raportu o trendach wśród polskich wyborców – a wynika z niego, że „zetki właśnie kończą z duopolem PiS i KO”. W Sejmie nadchodzi czas Brauna, Zandberga, Biejat i Bosaka –
wieszczą Przemysław Sadura i Sławomir Sierakowski, którzy badając poglądy Polaków, odkryli „tektoniczne procesy”, które już za chwilę przetasują polską politykę.
Niewykluczone, ale może warto dodać, że ważność straciło spostrzeżenie kanclerza Bismarcka, iż „ludzie nie powinni wiedzieć, jak robi się parówki i politykę”. Bismarck żył w epoce sprzed populizmu, jaki znamy obecnie – wystarczy spojrzeć na triumfy Trumpa, by dojść do wniosku, że im więcej wywali się na wierzch, tym lepiej. Np. marszałek Hołownia powinien był wiedzieć, że jego nocni rozmówcy u Adama Bielana nie zachowają dyskrecji – dyskrecja była dobra w XIX w. Tusk powinien wiedzieć, że po przyjęciu wyborczego ciosu trzeba nie wychodzić z telewizji, przepraszam, z konta na X.
To jedno z ulubionych słów Trumpa. Parę dni temu napisał: „Dostajemy od Putina masę bullshitu, niby jest ciągle taki miły, ale to okazuje się bez znaczenia”. Efekt: USA przywracają dostawy broni defensywnej dla Ukrainy. Tylko że przy okazji Trump przyznał, że nie wiedział o zablokowaniu dostaw dla Kijowa, bo decyzję podjął samodzielnie jego sekretarz obrony. To jest minus uzależnienia od postów na Truth Social: brakuje czasu, żeby ogarniać obowiązki służbowe.