Miałam poczucie, że płynę z prądem: przychodzą do mnie różne propozycje, podejmuję kolejne wyzwania po to, żeby sobie udowodnić, że dam radę. A moje marzenie wciąż leży w szufladzie. Czułam się jak ptak w klatce - mówi Ewa Rodart.
'Najpierw musiałam ustalić, co tak naprawdę nam zagrabiono. Czyli - jak wówczas mówiłam - zorganizować muzeum wyobraźni. Z salami np. malarstwa niderlandzkiego, francuskiego, portretu staropolskiego'. Rozmowa z Moniką Kuhnke, historyczką sztuki.
To dzięki osobom, które subskrybują Wyborcza.pl, możemy tworzyć nie tylko ten newsletter, ale też reportaże, wywiady i śledztwa. Dziękujemy! Jeśli jeszcze nie masz prenumeraty cyfrowej, sprawdź aktualne promocje TUTAJ.